Zasłyszane od strażaków
Ptak
Strażacy otrzymali wezwanie do uwięzionego ptaka. Informacja ze stanowiska kierowania brzmiała tak: w jednym z łódzkich parków ptak nie może odzyskać wolności, znaczy jest uwięziony lub zaklinował się nieszczęśliwie między gałęziami.
Strażacy przyjmują zgłoszenie i ruszają do akcji. przyjeżdżają na miejsce zdarzenia. Wychodzi do nich mężczyzna, który informuje, że jak pójdą za nim, zobaczą ptaka, którego trzeba uwolnić.
Rzeczywiście, człowiek jest na miejscu i prowadzi gdzieś przez chaszcze, gdzie nikt nie chodzi, nawet jak fizjologia będzie brutalnie żądała oddania moczu. Chaszcze byłyby na to zbyt gęste. Ale przecież nie o trudny do pokonania teren chodzi. Strażacy wędrują za dżentelmenem, który podchodzi do drzewa i wskazuje na dziuplę.
- Panowie – rozpoczyna jegomość, pokazując na dziuplę, lub na dziurę w drzewie, jak kto woli – tutaj, gdy rano szedłem siedział dzięcioł – mówi niemal szeptem, budując napięcie.
- I co? – próbuje się dowiedzieć dowódca akcji, nie widząc żadnego ptaka, tylko zwykłą dziuplę.
- No i on tak dziwnie na mnie patrzył.